JŚT a inne formy jogi
„Uwalnianie traumy” to fraza, która pobrzmiewa w środowiskach jogi od kilku lat i, tak jak sama joga, ciągle zyskuje na popularności. Wskutek tego „joga świadoma traumy”, „joga wrażliwa na traumę” i nawet sama „joga” mogą dla różnych osób znaczyć coś diametralnie innego.
Ponieważ wyzwalanie się spod wpływu traumy to proces delikatny i złożony, wymaga głębokiego zrozumienia tego, czym trauma jest i jak odbija się na ciele, psychice i życiu osoby nią dotkniętej. Nie wystarczy „otworzyć bioder” i rozluźnić mięśni psoas, ponieważ są „mięśniami duszy”. Praca z kimś po traumie relacyjnej wymaga szczegółowych adaptacji w praktyce, instruktażu, przestrzeni zajęć, komunikacji z uczestnikiem oraz umiejętności i właściwości prowadzącego. Jeśli tych elementów zabraknie, ryzykujemy zdrowiem uczestnika, dla którego często sięgnięcie po pomoc jest trudnym i kosztującym wiele odwagi krokiem. Nieopatrzne postępowanie może wyryć się w jego pamięci na długo i zniechęcić do praktyki, która mogłaby stać się źródłem ulgi i siły.
Wspieranie osób wracających do siebie po trudnych doświadczeniach wiąże się też z maksymalną uczciwością, pokorą, odpowiedzialnością i jasnym mapowaniem swoich kompetencji oraz ograniczeń. Ważne jest, by zrozumieć, że wiele oczywistości prowadzenia standardowej jogi jest w kontekście traumy nie do przyjęcia, jeśli zajęcia mają za cel stworzenie warunków do jej leczenia.
Ustalone z góry sekwencje asan (pozycji jogi) oraz zamknięcie na personalizację tylko utrwalają wdrukowane w potraumatyczne ciało poczucie somatycznej bezsilności i odbierają sprawczość – a pierwszym przykazaniem Jogi świadomej traumy są słowa Judith Herman, że „żadna interwencja, która ubezwłasnowolnia ofiarę, nie może ułatwić jej wyleczenia, niezależnie od tego, jak bardzo wydaje się uzasadniona i wskazana” [11]. Co więcej, wiele pozycji jogi lub jej praktyk może potencjalnie aktywować uczestnika w sposób i z intensywnością, z jakimi nie będzie mógł sobie poradzić bez przygotowania. Nie wszystkie asany nadają się dla każdej osoby i na każdy etap wychodzenia ze złożonej traumy, mimo że w popularnych mediach lansowane są jako niezwykle terapeutyczne (jak np. wspomniane wcześniej otwieranie bioder czy praktyki oddechowe). W JŚT podchodzimy do oddechu niezwykle ostrożnie, ponieważ praca z nim okazuje się dla osób dotkniętych traumą ogromnym wyzwaniem i bez odpowiedniego wprowadzenia, terapeutyczny wpływ świadomego oddychania może przynieść skutki odwrotne do zamierzonych [12]. Powszechne w traumie odcięcie się od własnego ciała skutkuje ponadto niewrażliwością na ból i zmęczeniem lub nawykiem ich ignorowania, co znacząco zwiększa ryzyko urazów oraz dalszego wyczerpywania ciała.
Także nierówna relacja władzy między pozycją nauczyciela i ucznia przejawia się w klasycznej lekcji jogi na wiele sposobów, które dla kogoś po doświadczeniu traumy relacyjnej są wyraźnie wyczuwalne (nawet jeśli niemożliwe do nazwania lub uchwycenia) i oddalają go od powrotu do zdrowia. Dyrekcyjne i preskryptywne prowadzenie narracji odbiera też uczestnikowi szansę na własne przeżycia, może nasilić poczucie winy lub pośledniości, których doświadczał już w przytłaczającym nadmiarze.
Sam wystrój i wyposażenie typowej sali jogi mogą wzbudzać w uczestniku poczucie zagrożenia, tak samo, jak nauczyciel ignorujący lub nieświadomy wpływu zmiennych i zaskakujących bodźców otoczenia na doświadczenie zajęć może spowodować ograniczenie lub zablokowanie ich terapeutycznego wpływu. Świadomość tego, jak osoby dotknięte traumą funkcjonują w zetknięciu z każdym, najmniejszym elementem zajęć oraz pewność wynikająca z własnych kompetencji stanowią konieczny warunek dla bezpiecznego dzielenia się tą metodą jogi.
Kontakt fizyczny uważa się w JŚT za problem kliniczny, który dotyczy zarówno asyst oferowanych przez prowadzącego, jak i ćwiczeń w parach. Dotyk w kontekście Jogi świadomej traumy jest niedopuszczalny, ponieważ wiele form traumy wiąże się z jakimś rodzajem naruszenia ciała: przemoc psychologiczna znajduje często wyraz w natarczywości sprawcy i braku bezpiecznych granic, a chroniczne zaniedbanie w dzieciństwie istotnie pozbawia bezpiecznego, zdrowego dotyku ze strony opiekunów [13].
Jak widać, osoby po traumie są ponadprzeciętnie wrażliwe na niewerbalne komunikaty i bodźce płynące z otoczenia – dzięki temu mogły niegdyś przetrwać. Prowadzący tego nieświadomy naraża takich klientów na retraumatyzację i kolejne trudne doświadczenia, sobie zaś pozwala na brawurę, za którą zapłaci przede wszystkim uczestnik. Typowe zajęcia jogi stwarzają wiele okazji zarówno dla obronnej aktywacji układu nerwowego, jak i dla dysocjacji. Zajęcia świadome traumy wymagają z kolei od prowadzącego wysokiej świadomości własnych stanów somatycznych i emocjonalnych oraz wyspecjalizowanych umiejętności komunikacyjnych.
Zwracam więc uwagę, by osoby nazywające swoje zajęcia jogi „świadomymi traumy” upewniły się, że posiadają odpowiednie kompetencje i świadomość siebie, by bezpiecznie poprowadzić swoich klientów ku zapowiadanym efektom. Natomiast samych klientów zachęcam, by zadawali pytania, sprawdzali, czy prowadzący ma wiedzę, doświadczenie i zasady etyczne, które oddadzą należny honor pokładanemu w nich zaufaniu.
Wszyscy prowadzący Jogę świadomą traumy podlegają regularnej superwizji twórcy metody JŚT Davida Emersona. Dla podtrzymania certyfikatu objęci są też programem kontroli i corocznego podnoszenia swoich kwalifikacji oraz zobowiązują się do spełniania wymogów etycznych metody. Tylko aktywny certyfikat Trauma Center Trauma Sensitive Yoga Facilitator (TCTSY-F) wydany przez Center for Trauma and Embodiment gwarantuje wymienione w tekście kompetencje i nadzór.